Zdarzyło Ci się kiedyś patrzeć na swojego psa albo kota i zastanawiać się, co tam się właściwie dzieje w ich brzuchu? Niby zdrowe, niby jedzą normalnie, a tu nagle biegunka, dziwne wzdęcia albo brak apetytu. Okazuje się, że ogromny wpływ na to wszystko ma coś, czego nie widzimy gołym okiem – mikroflora jelitowa.

To trochę jak taki niewidzialny ogród w brzuchu, gdzie zamiast kwiatów są miliony bakterii, które każdego dnia pomagają w trawieniu, chronią przed chorobami i… nawet wpływają na nastrój zwierzęcia. Serio, nie przesadzam. Dziś wiemy już, że jelita to nie tylko rurka do trawienia karmy, ale cały ekosystem, który potrafi wpływać na odporność, zachowanie, a nawet wygląd sierści.

Kiedy mikroflora jest w porządku, wszystko działa jak trzeba. Zwierzak ma energię, nie łapie infekcji co chwila, lepiej trawi jedzenie, a kupa wygląda normalnie (wiem, temat mało apetyczny, ale kto ma psa, ten wie, że warto na to zwracać uwagę). Problem zaczyna się wtedy, gdy ten mikrobiologiczny świat zostaje wytrącony z równowagi. I nie trzeba od razu poważnej choroby – czasem wystarczy stres, zmiana karmy, antybiotyk albo zwykła infekcja wirusowa. Jelita to bardzo wrażliwy organ.

Co ciekawe, coraz więcej mówi się też o tym, że jelita są powiązane z mózgiem. Tzw. oś jelitowo-mózgowa to nie wymysł – badania pokazują, że zaburzenia w mikroflorze mogą wpływać na zachowanie zwierząt. Niektóre psy po problemach jelitowych stają się bardziej nerwowe, mniej chętne do zabawy, czasem nawet agresywne. Z kolei kiedy odbudujemy florę bakteryjną, często wszystko wraca do normy.

Zdarzyło mi się rozmawiać z właścicielami, którzy opowiadali, jak ich pies po podaniu probiotyków nagle zaczął być spokojniejszy, lepiej spał i przestał się drapać. Oczywiście to nie jest tak, że każdemu pomoże to samo – każdy zwierzak ma swój unikalny mikroświat w jelitach i trzeba do tego podejść indywidualnie.

Fajne jest też to, że coraz więcej mówi się nie tylko o probiotykach, ale też o postbiotykach. To takie gotowe substancje, które powstają z działania dobrych bakterii. Można powiedzieć, że to taki „koncentrat zdrowia”, który wspiera jelita, ale sam nie zawiera żywych mikroorganizmów. Dzięki temu łatwiej go podać, nie trzeba się martwić, że bakterie nie przeżyją drogi przez żołądek.

Na końcu dnia chodzi o jedno – żeby zwierzak był zdrowy i szczęśliwy. A zdrowe jelita to zdrowe zwierzę. Warto o tym pamiętać nie tylko wtedy, gdy coś się dzieje, ale też profilaktycznie. Lepsza codzienna troska o mikroflorę niż późniejsze leczenie antybiotykami i kroplówkami.